Niedługo zacznie się niezwykle stresujący okres w życiu wielu uczniów. Najpierw egzaminy gimnazjalne, potem matura. Wybieranie szkół, uniwersytetów. A do mnie coraz częściej trafiają młodzi ludzie z chronicznymi bólami głowy, brzucha, które są medycznie nie do wytłumaczenia. Kiedy mówię, że to może być stres patrzą na mnie zdziwieni. Dziwią się jeszcze bardziej kiedy zaczynam się ich stresom przyglądać. Przecież stres to coś złego, coś co trzeba wyrzucić! Tak zawsze nam powtarzano: „Pozbądź się stresu”. Ale czy to na pewno dobra droga?
Warto pamiętać, że stres to adaptacyjna reakcja. Pokazuje nam (i od zawsze pokazywała), że coś jest dla nas ważne, trudne, że wymaga od nas motywacji do działania – krótko mówiąc, że warto być aktywnym. I oczywiście reakcje, które zostały w naszym ciele są poniekąd pozostałością po reakcji ucieczki. Takiej dosłownej ucieczki. Szybciej bije serce żeby szybciej biec, ściska nam się żołądek – bo po co jeść w obliczu zagrożenia?, drżą nam dłonie – nie dostają tyle krwi ile powinny, ważniejsza jest krew płynąca do nóg – w końcu trzeba zwiewać. Obecnie nie bardzo mamy szansę skorzystać z tej formy radzenia sobie ze stresem (choć nierzadko na pewno chcemy), ale warto wiedzieć, że to właśnie stąd płyną nasze reakcje. To nic dziwnego, złego, coś co trzeba w sobie zdusić – każdy z nam przeżywa taką reakcję, każdy na swój sposób. To co rzeczywiście warto zrobić, to przyjrzeć się swoim reakcjom – wiedzieć gdzie ten stres się znajduje, na które części ciała najbardziej wpływa. Można spróbować też zrobić sobie skan ciała (tak jakbyśmy powoli wjeżdżali do tomografu) i oglądali nasze ciało w poszukiwaniu napięć, etap po etapie, po kolei. Kiedy znajdziemy takie miejsce warto do niego pooddychać, rozluźnić. Nie każdemu pomoże rozluźnianie nóg czy brzucha bo nie każdy właśnie tam odczuwa stres, dlatego zlokalizowanie własnych miejsc „zamieszkania” stresu jest istotne dla rozluźnienia się. Sprawdź gdzie jest Twój i tym obszarem się zajmij.
Również to jak postrzegamy nasz stres okazuje się mieć duże znaczenie. Otóż jeśli uważamy, że stres jest zły i nam szkodzi faktycznie się tak dzieje! Badania pokazały, że nasze nastawienie do stresu samego w sobie jest bardzo kluczowe jeśli chodzi o szkody jakie powoduje w naszym ciele. Kiedy traktujemy stres jako coś pozytywnego, motywującego, dającego nam siłę do działania nie szkodzi nam on tak, jak kiedy uważamy, że jest absolutnie szkodliwy, zbędny i zły. W Stanach przez 8 lat zbadano ok 30 tyś osób zadając dwa pytania: ”Ile stresu doświadczyłeś w ciągu ostatniego roku?” oraz „Czy uważasz, że stres szkodzi twojemu zdrowiu?” U osób, które doświadczyły wiele stresu w poprzednim roku ryzyko śmierci było o ponad 40% wyższe. Co ciekawe dotyczyło to jednak tylko tych badanych, którzy wierzyli, że stres im szkodzi. U osób, które uważały, że ich stres im nie szkodzi ryzyko zgonu określono na najniższe, niższe, nawet, niż u osób, które nie doświadczały wielu stresów. Kiedy potraktujemy reakcje naszego organizmu na stres jako pomoce, nasze ciało zupełnie inaczej je przyjmuje. Np. nie zaciskają się nam tętnice (co powoduje chorobę wieńcową kojarzoną ze stresem), traktujemy reakcję organizmu jako pomoc a nie zagrożenie.
Często proszę dzieci żeby wyobraziły sobie życie bez stresu, bez lęku. Pozornie fajnie. Ale jeśli przyjrzymy się temu bliżej – nie do końca. Niewiele robimy – bo po co? Robimy za to wiele ryzykownych rzeczy – bo przecież nic nas nie powstrzymuje. Niewłaściwie postrzegamy zagrożenia, błędnie widzimy nasze możliwości radzenia sobie w ryzykownych sytuacjach. Stres może być dla nas bardzo przydatny, w zależności od tego jak go sobie zinterpretujemy. I, co ważne, od tego w jakim jest nasileniu. Zarówno niewielki jak i bardzo wielki poziom stresu mogą mocno destrukcyjnie wpływać na nasze działania. Idealny jest tzw. „optymalny poziom stresu”, który każdy musi sobie określić indywidualnie – poziom stresu, który mnie pobudza, ale który mnie nie „zżera”.
A co jeśli stres zaczyna zżerać?
Kiedy mnie dopada stres najczęściej dzieje się to w sytuacji w której czuję, że tracę kontrolę. Jest dużo do nauki, dużo do przygotowania, dużo do przeczytania. Podobną rzecz obserwuję u młodzieży, z którą pracuję. Dlatego pierwszym krokiem jest poznanie tego co nas stresuje. Zadanie sobie pytania dlaczego ten stres pojawił się właśnie teraz? Co jest takiego w tym zadaniu, że jest stresujące? Mogę uporządkować to co mnie stresuje tak żebym zyskała kontrolę nad tym co jest do zrobienia, zobaczyła co mam zrobić, podzieliła materiał, rozplanowała działanie. Ten krok pomoże nam nie uciekać przed trudnym zadaniem, ale powoli zacząć się z nim konfrontować.
Warto też, tak jak pisałam wyżej, przyjrzeć się swojemu stresowi. I nie jak potencjalnemu zagrożeniu, ale czemuś co jest moje, co siedzi w moim ciele, w mojej głowie i pewnie będzie mi towarzyszyć w wielu momentach życia. A skoro już jest to może warto wiedzieć gdzie jest, jak wygląda, jakie reakcje powoduje. Poznać swój stres i trochę go oswoić. Dzięki temu nasze reakcje stresowe będą dla nas znane i normalne, nie zaskoczą nas i dodatkowo nie zestresują.
Uciekanie przed stresem jest kolejnym działaniem, które właściwie go tylko pogarsza. No bo jak już uciekniemy, to na chwilę może być przyjemnie, ale zaraz robi się jeszcze mniej przyjemnie niż przed chwilą – w końcu mam jeszcze więcej do zrobienia! Warto nie odwlekać swoich działań, skonfrontować się z tym co mamy do zrobienia z pełną świadomością, że może nam towarzyszyć stres, ale że robimy to w jakimś celu. Więcej na ten temat możesz przeczytać tutaj.
To co wydaje mi się najważniejsze, z własnego doświadczenia, ale i z badań, to to, żeby nie demonizować naszego stresu. Postarać się spojrzeć na niego jak na część naszego codziennego funkcjonowania, może nawet kumpla, który siedzi gdzieś w brzuchu, w głowie, sercu, płucach czy gdziekolwiek go czujesz, i nam towarzyszy. Nie chce źle. Chce nas zmotywować, chce nas pobudzić do działania. Czasem może trochę przesadza z tym motywowaniem, ale nie jest zły i nie muszę przed nim uciekać. Mogę razem z nim robić, to co chcę robić, wiedząc co jest dla mnie w tym działaniu najważniejsze.
Więcej na temat wspomnianych wyżej badań i stresu można, co serdecznie polecam, posłuchać tu.