Kiedy po skończonej szkole często mówiłam znajomym, że jestem coachem, że prowadzę sesje coachingowe spotykałam się z różnymi, często złośliwymi komentarzami na temat coachingu, „bycia zwycięzcą” na siłę itd. Nic bardziej mylnego – zarówno jako coach jak i jako klient czuję się zobowiązana małymi kroczkami odczarowywać coaching i wyjaśniać czym jest.
Do szkoły coachingu trafiłam z dużymi obiekcjami. Mi też coaching kojarzył mi się z para psychologią, z motywowaniem na siłę, z powierzchownym pomaganiem. Nie byłam przekonana co mnie czeka i czy w ogóle mnie to zainteresuje.
W czasie pierwszego zjazdu, po wstępie teoretycznym, właściwie od razu przeszliśmy do praktyki – każdy z nas wcielał się w rolę coacha i klienta, który przychodzi porozmawiać na wybrany przez siebie temat. Kiedy przyszła pora na mnie w roli klienta pomyślałam, że moim tematem będzie blog. Od kilku miesięcy chodził mi po głowie, ale jakoś brakowało mi wiary w moje pisarskie możliwości, nadziei, że uda mi się do kogoś dotrzeć. Ilekroć w mojej głowie pojawiał się temat bloga, skutecznie udawało mi się samą oszukać i uznać, że czegoś mi brakuje do wystartowania. Idealny temat na coaching – chcę, ale nie mogę. Moja sesja trwała ok 20 minut, była oczywiście w pełni ćwiczeniowa, ale podczas tych 20 minut poczułam tak ogromną motywację i tak dużą chęć i potrzebę zrealizowania blogowego marzenia, że właściwie kolejnego dnia blog wystartował. Od miesięcy był już gotowy, było nawet kilka pierwszych postów, ale wszystko było ukryte, napisane do szuflady. I nagle, po 20 minutach rozmowy, moje działania ujrzały światło dzienne. Co ciekawe, podczas tych 20 minut nie było nawet minuty namawiania, nakłaniania, przekonywania, że powinnam coś zrobić albo że będzie to dla mnie dobre. Były pytania, bardzo trafne i moje odpowiedzi, prowadzące mnie samą do tej ostatecznej odpowiedzi.
To pierwsze doświadczenie coachingu na własnej skórze całkowicie zmieniło moje podejście do tej metody. Po ukończeniu całej szkoły, odbyciu wielu sesji widzę jak cenną pomoc niesie coaching i jak wiele odpowiedzi na trafne pytania coacha można w sobie znaleźć. Trzeba oczywiście wiedzieć, że coaching nie jest terapią i nie służy leczeniu zaburzeń, nie jest też mentoringiem gdzie mentor dzieli się gotowymi narzędziami – w coachingu wszystko powstaje w działaniu klienta i dzięki temu wypracowane przez niego rozwiązania są subiektywnie dobre.
Coach słucha, zadaje pytania – nie nakłania, nie sugeruje, nie ocenia.