Emocjonalna instrukcja obsługi

W tym roku po raz kolejny prowadziłam warsztaty psychologiczne dla rodziców młodych sportowców, przy współpracy z klubem sportowym Dartom Bogoria Grodzisk Mazowiecki. Miałam szczęście spotkać bardzo otwartych, chętnych do rozmowy i zmiany rodziców, rodziców pełnych pytań, pełnych emocji, wątpliwości co do swoich działań.

W czasie warsztatów podczas turnieju Pingla Cup omawialiśmy głównie kwestie dotyczące emocjonalności dzieci, tego jak przeżywają różne wydarzenia, jak bardzo się nimi przejmują. Rodzice wiedzą o wielu rzeczach, których nie mogą czy nie powinni robić, ale co w takim razie robić powinni? Jak pomóc małemu człowiekowi, który przeżywa silne emocje, jak się nim zaopiekować, jak z nim rozmawiać? Myślę, że przydatna może tu być na krótka, 3 punktowa „instrukcja obsługi”:

ZAUWAŻ OBJAWY

Często spotykam się z tym, że dorośli wiedzą co czuje dziecko. Nierzadko wiedzą też co czuje inny dorosły, ale w tym wypadku są jeszcze w stanie sobie wyobrazić, że się mylą. Mówimy „Czemu się złościsz?”, „Dlaczego jest ci przykro?”… Ale skąd właściwie wiemy co dziecku jest? Przecież widzimy tylko objawy, zachowanie, reakcję i możemy się jedynie domyślać jaka emocja pojawiłaby się przy takich objawach w naszym własnym przypadku. Zgodnie z tym punktem instrukcji nie powinniśmy interpretować tego co widzimy, a jedynie to odzwierciedlić. Odzwierciedlić czyli nazwać dokładnie to co widzimy. Zamiast mówić „Nie złość się” warto powiedzieć „Widzę, że jesteś czerwony, pocisz się i zaciskasz pięści…” Celowo stawiam trzy kropki bo ta wypowiedź znajdzie swój koniec w drugim punkcie. W tym miejscu jedynie nazywamy to co zauważyliśmy, usłyszeliśmy, bez interpretacji i naszego wyciągania wniosków. Dzięki temu, z czasem, dziecko samo może nauczyć się obserwować swoje reakcje, zauważać symptomy towarzyszące różnym emocjom a co za tym idzie sprawniej rozpoznawać emocje i ich wpływ na sytuację.

POMÓŻ NAZWAĆ

Sama ostatnio dałam się zapędzić w pułapkę emocjonalnej wszechwiedzy, mówiąc do jednej z moich małych podopiecznych „Pewnie byłaś bardzo rozczarowana.” I, ku mojemu zaskoczeniu, bo przecież ja byłabym rozczarowana, usłyszałam „Nie. Byłam zła.” Uważam, że to wyjątkowo dobry przykład zwłaszcza, że zachowanie i ewentualne wsparcie dziecka w przypadku rozczarowania jest dalekie od wsparcia w przypadku złości. Również to co dzieje się w dziecku jest inne. Co zatem zrobić? Zapytać! „… zaciskasz pięści. Co czujesz? / Co za tym jest? Jak się czujesz?” Dziecko samo powie, nazwie to co czuje, a nam opiekunom, łatwiej będzie nie chybić z reakcją i wsparciem. 

ZAPYTAJ CO MOŻESZ ZROBIĆ

Trzeci krok to nasze odnalezienie się wobec tego co usłyszymy od dziecka. Często, błędnie, próbujemy trochę umniejszyć emocje przeżywane przez dziecko mówiąc: „Ale o co Ty się złościsz?” „A ja uważam, że nie ma o co ci być przykro – dobrze ci poszło”. W ten sposób możemy niestety nauczyć je, że jego emocje nie są ważne, że to nie ono decyduje czy może czy nie może być smutne, złe, rozczarowane czy zadowolone. Zdarza się też, że interweniujemy zgodnie z tym czego my byśmy w tej sytuacji potrzebowali. Przytulamy na siłę, zostawiamy w spokoju, rozmawiamy albo nic nie mówimy. Sama pamiętam jak bardzo różniłam się jako dziecko od mojej siostry, zwłaszcza w sposobie przeżywania różnych emocji. Ja wolałam żeby ktoś ze mną w tym był, przytulił, dał się wygadać, był obok. Moja siostra – wręcz przeciwnie – nie dotykać, nie mówić, nie przeszkadzać. Warto spytać dziecko „Czego potrzebujesz?”, powiedzieć „Rozumiem, mówisz, że jesteś zła / smutna / przykro Ci. Co mogę zrobić żeby Ci pomóc? / Jak mogę Cię wesprzeć?” Dzięki temu mamy szansę dostać odpowiedź na trapiące nas pytanie „Co ja mam zrobić żeby mu pomóc?”

Zauważenie tego co się z dzieckiem dzieje daje mu szansę na nauczenie się i poznanie własnych emocji. Pomoc w nazwaniu ich służy w precyzyjnym określaniu tego co się z nim dzieje i późniejszym rozróżnianiu emocji. Oddanie dziecku decyzji co zrobić w trudnej dla niego sytuacji może mu pomóc przemyśleć czego właściwie potrzebuje, skontaktować się ze swoim „środkiem” i nauczyć się na przyszłość swojej emocjonalnej „instrukcji obsługi”. Z całego serca popieram wyrażanie emocji, świadomość, że są i zawsze z nami będą i wcale nie są złe, nie musimy ich unikać – możemy je lepiej poznać i nauczyć się żyć i działać również wtedy kiedy pojawią się te z puli mniej przyjemnych.