Madera w trzech odsłonach

Madera, tak jak się spodziewałam, zachwyciła mnie całkowicie. Podczas tego zaledwie tygodnia spotkaliśmy wspaniałych ludzi, zobaczyliśmy niezwykłe miejsca stworzone przez naturę, ale też urokliwe miasteczka wciśnięte pomiędzy skały. Po raz pierwszy od wielu lat, od czasu obozów na które jeździłam jako nastolatka, płakałam przy wyjeździe. Madera na pewno na długo zostanie w moich wspomnieniach, w obrazach, których nie dało się uchwycić aparatem, ale które oczy wychwyciły i przekazały dalej, do schowka wspomnień. 

PICO RUIVO

Pico Ruivo to najwyższy szczyt Madery, 1862 m.n.p.m. Niby nic niezwykłego, w końcu nasze Rysy mają dużo więcej. To co jednak zachwyciło mnie w tym szczycie to droga. Zaczęliśmy pełni obaw czy w ogóle damy radę wejść, czy nie przeszkodzi nam deszcz, czy będzie cokolwiek widać. Powiewał zimny wiatr, wilgotna mgła dawała klimat jak z kryminału. Zaczęliśmy iść i z metra na metr sytuacja stawała się coraz lepsza. Nagle znaleźliśmy się ponad chmurami. Pojawiło się piękne słońce a pobliskie szczyty i górki wyłaniały się z puchu kłębiastych, bialutkich obłoków. I ta niezwykła cisza. Tak jakby świat dookoła wyłożony był watą, która tłumi i daje ciepło. Na szlaku mijaliśmy innych ludzi, ale przez całą długość naszej wędrówki miałam poczucie, że jesteśmy w takiej małej bańce, sami, z naszymi rozmowami, naszym wewnętrznym rytmem a ci ludzie dookoła są elementem krajobrazu. Kiedy dotarliśmy na szczyt przywitały nas ciekawskie, rozśpiewane ptaki, pełne słońce i niezwykły widok. I cisza. Teraz, wracając do tych wspomnień, zastanawiam się na ile ta cisza była na zewnątrz a na ile we mnie, w tym spokojnym marszu i poczuciu, że spełniam swoje kolejne mikro marzenie.

52123827_540449406466524_6953097777828069376_n

MIASTECZKA

Podczas codziennych podróży po krętych maderskich drogach zaglądaliśmy do wielu małych miasteczek. Część z nich była po prostu miasteczkami, część miała w sobie coś osobliwego. Przez niektóre tylko przemykaliśmy, inne zatrzymywały nas na dłużej. Na lokalnym targu pełnym kolorowych owoców i tropikalnych zapachów mieszających się z sąsiednim targiem rybnym, na cierpkiej kawie i lokalnym ciastku, na obserwacji fal. W Funchal siedzieliśmy za falochronem chroniąc się od wiatru i obserwując lokalną młodzież ustawiającą wieżyczki na kamiennej plaży, w Sao Vicente przechadzaliśmy się uliczkami patrząc na powolny rytm starszych ludzi zaczynających dzień od porannej kawy u zaprzyjaźnionego restauratora, w Ponta do Sol na chwilę zatrzymała nas Pani wyszywająca wzorki na serwetkach w lokalnym domu kultury a w Santa zatrzymaliśmy się u  starszych Państwa, którzy chyba od 20 lat nikogo w swojej „restauracji” nie gościli a jedyną pozycją dostępną w menu była zupa, którą prawdopodobnie sami jedli na obiad. Jak u babci.

51701526_905281882975591_6352756784020586496_n

NATURA

Madera na zawsze będzie mi się kojarzyła z naturą. Z jej siłą i wszechobecnością. Z ruinami w pełni oplecionymi bluszczem, z pustostanami, z których przez okna , jak ciekawscy sąsiedzi, wychylały się gałęzie drzew, z soczystymi pastwiskami tuż nad urywającym się klifem. Natura na Maderze jest niezwykła. Codziennie miałam wrażenie, że mijamy miejsca w których człowiek tylko na chwilkę odwrócił wzrok, tylko na chwilę wyszedł z domu, tylko na chwilę przestał kontrolować i natura natychmiast, powolutku opanowała kolejny skrawek terenu. Co więcej, mam wrażenie, że mieszkańcy Madery jak nikt inny o tym wiedzą. Wiedzą, że z naturą nie ma żartów i że należy z nią żyć w zgodzie. Stąd taka niezliczona ilość szlaków turystycznych, tras trekkingowych, gdzie właśnie ją, naturę, w pełnej krasie można podziwiać. Stąd też pewnie te domki nieśmiało wciśnięte w skały, te liczne serpentyny, które dla kierowcy mogą być upiorne, ale jednak pozostawiają przyrodę w jak najmniej skalanej postaci.

Madera jest dla mnie niezwykłym miejscem gdzie człowiek żyje w pełnej symbiozie z naturą. Korzysta z jej plonów z równoczesnym szacunkiem dla jej bogactwa i siły. Nie narzuca się, nie burzy, nie zabiera. Korzysta, pokazuje, dba. Myślę, że to bardzo rzadkie podejście, które tak naturalne dla mieszkańców Madery, starszych, spokojnych wyspiarzy, i nam, nowoczesnym zadaniowcom, powinno wejść w krew i przypomnieć jak niezwykle ten respekt dla tego co nas otacza jest ważny i jak wiele dzięki temu dostajemy. Jak każde mijane po drodze do przystanku autobusowego drzewo, pomaga nam wziąć głęboki oddech w codziennym pędzie.

51674541_408501749909186_4412011970929098752_n