Słoik pełny szczęścia

Jeszcze w czasie studiów, podczas pewnego wydarzenia firmowego zajmowałam się stanowiskiem do którego każdy mógł podejść i na dużej tablicy przypiąć napisaną przez siebie karteczkę ze swoim ostatnim sukcesem. Co byś napisał? Wiesz? Czy może wstrzymywałbyś się aż ktoś pierwszy napisze i można się będzie wesprzeć jego pomysłem?

Ku mojemu zaskoczeniu moje stanowisko było omijane szerokim łukiem. Podczas pierwszych kilku godzin podeszły do mnie osoby z wielkimi sukcesami, które natychmiast zostały umieszczone na tablicy i potem pustka. Moje zapraszanie ludzi do napisania o swoich sukcesach powodowało natychmiastowe przerwanie kontaktu wzrokowego i powiedziany pod nosem komentarz „Ja nie mam” albo co gorsza „Ja nic wielkiego nie mam”. Kiedy już udało mi się kogoś zagonić do tego koszmaru docenienia siebie, w 99% przypadków słyszałam opis jakiejś sytuacji nerwowo popychany przez komentarz w stylu „Ale to nic takiego”, „Może to być taki drobiazg?”, „Ale to głupio coś takiego pisać”…

Jak często zastanawiasz się nad tym jak ważna w Twoim życiu jest Twoja ślina? Tak, właśnie ślina. Obstawiam, że niezbyt często. Nie skupiasz się na tym, że to dzięki niej nie wysycha Ci gardło, że nawilża jamę ustną, że ma działanie lecznicze i powoduje szybsze gojenie, że pomaga Ci trawić. To normalne, że o niej nie myślisz. To tylko drobiazg który składa się na funkcjonowanie Twojego całego organizmu. Ale tak w odosobnieniu od całej reszty – nic wielkiego.

Podobnie jest z naszym życiem. Ono też składa się z tych właśnie maleńkich sytuacji, wydarzeń, na które bardzo często nie zwracamy uwagi. Każdy z nas nosi w sobie wielkiego krytyka, który dzielnie porównuje nas z innymi, z oczywistym negatywnym dla nas skutkiem. Albo przykłada do naszego działania taką skale, że choćbyśmy postawili drugi Burj Khalifa to i tak widzimy marny 5 piętrowy bloczek. I to brzydki. A na pewno brzydszy niż innych. Często przez skupienie na wielkich wydarzeniach, sukcesach, osiągnięciach nie dajemy sobie szansy żeby zobaczyć jak wiele małych rzeczy robimy, jak wiele drobnych przyjemności nas w życiu spotyka.

Często podkreślam to, że powinniśmy doceniać to co nas otacza , te właśnie małe miłe sytuacyjki, miłe gesty wobec nas, nasze miłe zachowanie czy sukcesy. Pamiętam jak kiedyś zaproponowałam komuś zbieranie takich codziennych sytuacji, zapisywanie ich. Najpierw zobaczyłam na twarzy grymas oporu (i komentarz krytyka „co to za kretyński pomysł?!”), ale głupio było to powiedzieć na głos więc usłyszałam „No fajnie… Pewnie tak codziennie nic nie znajdę wartego zapisania, ale raz na jakiś czas to się zdarzają takie fajne wydarzenia”. No i tu jest pies pogrzebany. Każdego dnia zdarza się coś fajnego. K a ż d e g o. Czasem ciężko to zauważyć. Nie znam nikogo kto wychodzi z pracy w październikowy wieczór albo wstaje o 6 rano, kiedy jest jeszcze ciemno, z myślą „Wow! Ale wspaniały dzień! Ile pozytywów w moim życiu!”. Ale one są. Poukrywane. Maleńkie. Uśmiech obcej osoby w windzie, kierowca autobusu, który rozumie co znaczy minus 15 stopni i poczeka aż dobiegniesz, „Ładnie wyglądasz” albo „Kocham Cię” usłyszane rano, wyjście na siłownie w zimowy wieczór z poczuciem sukcesu.

Kiedyś postanowiłam otworzyć słoik na takie małe rzeczy. Codziennie wpisywałam na małej karteczce datę i opis wydarzenia w jednym zdaniu. Czasem to były wielkie wydarzenia a czasem po prostu udany trening czy uprzejma ekspedientka w sklepie. W sylwestra je wysypałam i przeczytałam. I nagle okazało się, że w tym roku codziennie było coś pozytywnego. Intensywniej pamiętamy wydarzenia negatywne, wymagają od nas większego skupienia, silniej zostają w pamięci. Dlatego tym bardziej ważne jest podkreślanie dla siebie samego tych drobiazgów. Żeby wiedzieć, że jest dużo dobra dookoła nas.

W tym nowym roku mam nowy słoik. I jest w nim już kilka karteczek, zgromadzonych na dnie.


2 myśli w temacie “Słoik pełny szczęścia

Możliwość komentowania jest wyłączona.