Czasem przeglądam Instagram – kolorowe zdjęcia, piękne miejsca, uśmiechnięci ludzie. Na kilku polubionych przeze mnie kanałach podróżniczych czasami wyskoczą radosne, zakochane pary, gdzieś na szczycie w Peru czy pod balijskim wodospadem. Zazwyczaj takie zdjęcie wywołuje u mnie reakcję poszukiwania miejsca ze zdjęcia i dopisania go na listę „must see”. Ale czasami za myślą „O, ale pięknie, jedźmy tam!” pojawia się też myśl o tym jacy to oni, ci piękni ze zdjęcia, są szczęśliwi, jak się kochają, jak nigdy się nie kłócą… Myślę, że nie tylko ja czasem wpadam w pułapkę złośliwych myśli, które budują różne, niekoniecznie prawdziwe, związkowe przekonania w naszych głowach. Do tej pory udało mi się, w rozmowach, lekturze a czasem we własnej głowie, wyłapać kilka takich właśnie niesprzyjających mitów.
Prawdziwa para się nie kłóci
Często słyszę, że jeśli para się kocha to się nie kłóci. Albo przynajmniej nie powinna. „Jeśli to prawdziwa miłość, to będziemy ze sobą zgodni”. Jak żyje nie spotkałam takiej pary a i mój własny związek mógłby być anty przykładem. To zupełnie normalne, że dwoje ludzi, próbując znaleźć swoje miejsce we wspólnej przestrzeni, czasie, obowiązkach, będzie co jakiś czas przeżywało złość, smutek czy frustracje. Zupełny brak kłótni prawdopodobnie świadczyłby o tym, że ktoś w tym związku nie mówi o swoich potrzebach głośno. Czym innym oczywiście jest „kultura” kłótni. Nic nie usprawiedliwia braku szacunku czy lekceważenia drugiej osoby i tu siła związku, według mnie, polega na tym, że znając drugą osobę możemy albo wiedzieć jak ją zniszczyć i robić to podczas kłótni, albo wykorzystać te wiedzę aby kłótnie były konstruktywne, żeby coś wniosły. Taka konstruktywna, skoncentrowana na rozwiązaniu i na problemie sprzeczka, może nawet umocnić parę. Dobrze kiedy kończąc kłótnie wiesz, że znasz swojego partnera o kolejny milimetr lepiej, wiesz czego potrzebuje i wiesz jak mu to dać a równocześnie sam czujesz, że Ty też zostałeś zrozumiany a Twoje emocje zaopiekowane.
Druga połówka jabłka
Wiele osób, a słyszę to częściej od Pań, twierdzi, że gdzieś na świecie jest ta druga połówka, to idealna, tylko moja. Nie byłoby w tym prawdopodobnie nic złego gdyby nie fakt, że ta druga połówka musi mieć konkretne cechy. To przekonanie nierzadko sprawia, że choćby nawet ten człowiek stał tuż obok nas, nie zauważymy go albo nie damy mu szansy bo wciąż czekamy na ten ideał. Na ideał fizyczny, ale też mentalny. Często jesteśmy tak skupieni na szukaniu tego ideału, wierząc, że to będzie strzała amora, że poczujemy od początku „to coś”, że możliwe wspaniałe, a może właśnie te jedyne, związki mogą nam przejść koło nosa. I w drugą stronę – kiedy już jesteśmy w związku, z naszą drugą połówką, i okazuje się, że to jednak nie to, znów narażamy się na dodatkowy ból – albo próbując za wszelką cenę wrzeźbić z tego konkretnego człowieka nasz ideał albo nie chcąc już nigdy wejść w inny związek bo przecież połówka jest tylko jedna.
Na początku trzeba być miłym i nie mówić o tym co trudne
Mój związek zaczął się od koleżeństwa, później przyjaźni. Miałam to szczęście, że wszystkie zauważone na początku wkurzające zachowania mogłam nazwać – zupełnie bez stresu. Przecież to mój kumpel, powiem mu, że dziewczyny nie lubią leżących pod stołem skarpet. I w drugą stronę podobnie, słuchałam o dokręcaniu pasty, o dopijaniu herbaty, o bałaganie w samochodzie. Ten okres był dla naszego związku bardzo cenny, nauczyliśmy się mówić sobie o tym co nam przeszkadza bez obrażania się na siebie. Zobaczyliśmy, że te uwagi dajemy sobie w dobrej wierze, żeby nam się ze sobą łatwiej żyło. Tak po przyjacielsku. I później, kiedy faktycznie zaczęliśmy ze sobą być, ta zasada i otwartość na zdanie drugiej osoby pozostała. Uważam, że to ogromnie ważne żeby nie próbować robić „dobrego wrażenia” za wszelką cenę – w końcu nie wytrzymamy i powiemy o tym co nam się nie podoba a siła czy forma takiej uwagi mogą być zupełnie niewspółmierne do bodźca – odpowiemy tym co się w nas przez długi czas nazbierało. Podobno w dniu ślubu kobiety marzą, że on się właśnie teraz zmieni a mężczyźni, żeby tylko ona się teraz nie zmieniała. I obie strony nie mają racji. A przecież mogliby sobie o tym pogadać jeszcze przed ślubem 🙂
Związek nie wymaga pracy
Zarówno kobiety jak i mężczyźni tak bardzo się starają kiedy chcą kogoś zdobyć. Nic nie jest nam wtedy straszne! Wstać godzinę wcześniej żeby się umalować, przyjechać ze Szczecina do Warszawy na 15 minut, dać jej kwiaty i wrócić – to nie problem. Ale kiedy wchodzimy w związek nierzadko pojawia się taka, często nieuświadomiona myśl, że to już przecież będzie trwało wiecznie. Nic bardziej mylnego. Wiadomo, że każdy z nas zaczyna już racjonalizować swoje działania – i dobrze! – ale wiele osób w ogóle rezygnuje z jakichkolwiek działań. Wierzymy, że jeśli związek jest prawdziwy, wartościowy, ważny, to sam się jakoś potoczy. A to tak niestety nie działa. Warto pracować nad związkiem zarówno z tej strony romantycznej, i przedłużać fazę romantycznej miłości randkami, niespodziankami, wyjazdami czy wspólną lampką wina wieczorem. Warto też pracować nad tym co związek przynosi nam nowego, nad wyzwaniami, dynamiką związku – spadkiem namiętności, dbaniem o poczucie bezpieczeństwa, nad trudnościami, które pojawiają się kiedy zaczynamy wspólnie mieszkać, kiedy pojawiają się dzieci. Każdy dzień związku niesie ze sobą coś nowego i warto przyjmować to ze świadomością i nastawieniem na możliwą pracę.
Trzeba mieć wspólną pasję
To często pojawiający się wątek – wspólna pasja na pewno bardzo zbliża do siebie ludzi, daje im kolejną możliwość wspólnego spędzania czasu, ale jej brak nie będzie dla związku absolutnie niczym złym. To co warto sobie z tego mitu wziąć, to ziarenko prawdy o tym, że wspaniale jest kiedy obie strony taką pasję mają. I niekoniecznie musi być nią to samo. Ale kiedy oboje mamy jakieś hobby, jesteśmy wobec naszego partnera bardziej wyrozumiali. Rozumiemy ile czasu trzeba na pasję poświęcać, rozumiemy z jakim stresem może się wiązać, kibicujemy sobie wzajemnie itd. Ale wspólna pasja nie jest niezbędna to stworzenia wspaniałego, wartościowego związku. Co więcej, taka pasja może się dopiero w trakcie tego związku zrodzić.
Trzeba spędzać ze sobą każdą wolną minutę
To mit, który, na samą myśl, jakoś fizycznie mnie boli. Może to przez to, że czasem potrzebuję być sama, że lubię poleżeć z książką i nie rozmawiać a animowanie mi każdej minuty prawdopodobnie doprowadziłoby do końca mojego związku. I wierzę, że nie jestem jedyna, która tak ma. Przyjemne i wartościowe spędzanie ze sobą czasu jest dla związku bardzo cenne i potrzebne, ale dawanie sobie czasu dla siebie nie mówi o nas ani o związku niczego złego. Wręcz przeciwnie. Danie sobie czasu na bycie ze znajomymi, na spotkanie na piwo – osobno, to też danie sobie przestrzeni i poczucia wolności w związku.
Myślę, mimo tego że część z tych mitów może się wydać oczywista, nadal często wpadamy w pułapki w naszych myślach, oceniamy siebie i związek przez pryzmat tych przekonań, które nie dają nam nic pozytywnego a tylko narzucają jakieś zbędne powinności i ramy. I mimo tej oczywistości dajemy się wciągnąć w rozmyślania o tym jakie nasze związki POWINNY być a nie jakie CHCEMY żeby były. Bo może nam, nawet takim nieidealnym, jest ze sobą po prostu dobrze. Może nawet tak dobrze jak pod tym balijskim wodospadem z Instagrama.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.